O mnie

niekulturalni autobusiarni

Wbrew pozorom jestem spokojnym człowiekiem. Proszę, dziękuję, a może jakoś pomóc? - Słowa te goszczą w moim słowniku nadzwyczaj często. Jestem z tego zadowolona. Mimo wszytko. Dlaczego mimo? Dzisiejszy dzień zweryfikowałby poglądy niejednej osoby i wyprowadził z równowagi największego stoika. Co dopiero entuzjastę emocji takiego jak ja.



Sprawa iście trywialna, zwana komunikacją miejską. Zresztą pisałam o tym już kilka wpisów temu. Korki to nie wina kierowców MPK - rozumiem doskonale. Niska częstotliwość jeżdżenia autobusów na pewnych liniach - widocznie MPK ma swoje powody. Stare autobusy i tramwaje? Coraz rzadsze na naszych drogach. Gdzie zatem leży problem? W ludziach. Niestety. Zwykłych użytkownikach komunikacji miejskiej, którzy w niezwykły wręcz sposób zapominają o tym, czy jest kultura osobista, jakikolwiek poziom empatii i po prostu zwykłe zasady współżycia w społeczeństwie.

Zaczyna się dość niewinnie. Od zapchanego autobusu. Od jednego wolnego miejsca na czterech chętnych przypadających. Od.... No właśnie, czasami zaczyna się tak po prostu. Kończy tragicznie - na przepychankach i przekleństwach. Nie wchodzę w szczegóły co, jak, gdzie, kiedy po co i dlaczego - takim zapchanych bądź każdym innym autobusem jechał każdy. Fascynuje mnie natychmiast psychologia tłumu i pojedynczej jednostki. Czasami zastanawiam się czy to nie jest takie odzwierciedlenie naszej większej, polskiej społeczności.

Rozumiem, że można mieć gorszy dzień, być zmęczonym, cokolwiek. Nie rozumiem braku mózgu i chamstwa. Wybiórczych zachowań. Ewidentnie i dobitnie ktoś artykułuje wyrazy swojej dezaprobaty, aby momentalnie, w tej samej sytuacji robić to, co wcześniej mu przeszkadzało. Rozumiem też, że w każdym człowieku istnieje jakaś doza agresji i kiedyś musi ją uwolnić. Ale naprawdę? W autobusie? To, że staranujesz mnie biodrem albo napadniesz torebką, może nie spowoduje uszczerbku na zdrowiu, ale boli i przeszkadza. Nie jesteś Lotem ani jego żoną, żeby jak słup soli zastygnąć pośrodku przejścia. To, że zawiśniesz nade mną sapiąc i dysząc swoim niemytym oddechem, tylko i wyłącznie spowoduje to, że miejsca Ci nie ustąpię. Wystarczyłoby poprosić. Naprawdę. Hitem jak dla mnie była kobieta, która weszła do autobusu z otwartym parasolem i przeszła tak przez pół pojazdu. Dodam: mokrym parasolem. To, że ludzie wchodzą ze zwierzętami nie jest dla mnie problemem. Ale że bez kagańca - już niestety jest. Boję się psów. Nawet małych wypierdków. Więc kiedy zwracam uwagę na to, że pies kaganiec powinien mieć, nie patrz na mnie Człowieku drogi na idiotę.



Smutne jest to, że nie ma wyjątku: młodsi, starsi, głupi, mądrzy. Jedna wielka masa, z kilkoma wyjątkami, która ewidentnie ma w nosie wszystkich i wszystko inne. Jakby ludzi wyjąć z kotła jakiejś wrednej czarownicy. Anonimowi ludzie. Bezkarni.

Bo za brak kultury niestety się nie karze. Co mnie bardzo boli.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz