O mnie

wszystkich (nie)świętych

Bardzo, ale to bardzo nie lubię wszystkich świętych, a powodów jest kilka. Naście.


1. Po pierwsze jeżeli już idziemy na cmentarz, zachowujmy się jak na cmentarzu, a nie na wybiegu albo krakowskim targu. Jak sobie pomyślę o jutrzejszych pytaniach, "a Pani gdzie chryzantemy kupiła", a "a znicze to po ile", chociaż i tak zeszłorocznym hitem była dla mnie rozmowa nad grobem o braku erekcji, to mam ochotę gryźć i podpalać. Nie ma problemu, ja wszystko rozumiem - ale może mniej publicznie. Darcie się przez pół cmentarza "Janek przesuń znicza w lewo, bo źle wygląda" też niekoniecznie należy do tych na miejscu. Ubranie się jak do burdelu / na wystawną kolację / randkę także nie jest mile widziane. W żadnym miejscu prócz stosownych do tego. Już nie tylko o cmentarzu mówię. O kościele. O chodniku i sklepie nawet!

2. Żodyn na cmentarzu nie wie, żech jest niewierząca. Żodyn. No niestety, moja rodzina nie przyjmuje tego do wiadomości. Natomiast ja nie rozumiem, dlaczego Wszystkich Świętych i Zaduszki to takie smutne święto! Dla mnie, na zdrowy chłopski rozum, jak człowiek umarł, to poszedł do lepszego świata - jeżeli ktoś w to wierzy. Zatem - jak w innych kulturach, powinno to być powodem radości, a nie smutku. Cyganie tańcują i biesiadują na grobach swoich zmarłych. I to jest dla mnie piękne. Wspominanie zmarłego, za życia - gdy oddychał, był szczęśliwy, jadł, pił, kochał, po prostu żył! A jeżeli już zamierzasz wspominać zmarłego...

3. Proszę Cię Droga sąsiadko, wspominaj go, a nie dzięki wspominaniu go znajdź powód, do powiedzenia jak Ci źle w życiu. "Bo wiesz, on to zmarł na coś tam... ale mnie to jeszcze gorzej. Ja też już długo nie pożyję. Tu mnie boli, tu mnie boli, i tu. No na mnie czas". No siema! Szczęśliwej drogi!

4. Wszystkich Świętych, to święto jak sama nazwa wskazuje Wszystkich Świętych. To nie zaduszki. Jeżeli przebąknęłam, że Twój bratanek/dziadek/ojciec/mąż nie jest święty - no to NAPRAWDĘ NIE JEST. Jeszcze go nikt nie beatyfikował. Stwierdziłam fakt, a nie chciałam pojechać po zmarłym. Deal with it.

5. A po ostatnie i najważniejsze. Ile razy w roku byłeś na grobie swojego bliskiego prócz tego jakże "wzruszającego" święta? Ile razy w roku wspomniałeś swojego bliskiego prócz rozmów nad jego grobem raz do roku??



Wspominam jednego z dziadków, gdy stoję na Skrzycznym. Bo kochał te góry. Wspominam go, gdy gram w szachy, karty albo czytam - bo to on mnie tego nauczył. Wspominam chlejąc wódę, bo był bardzo rozrywkowym człowiekiem/

Drugiego dziadka wspominam gdy jem grzyby, uśmiecham się w duchu, bo on ich nienawidził mimo, że wychował się pod lasem. Wspominam go, gdy jem miętusy albo palę - dziadek palił przez całe życie, a gdy ja się pojawiłam na świecie rzucił papierosy z dnia na dzień i zaczął wcinać miętówki.

Babcię wspominam, gdy noszę jej torebkę. Ma chyba z 80 lat. Gdy jem rosół, bo bardzo lubiłam ten babciny. Wspominam to jak wychodziła ze mną na spacery, gdy była ciepła pogoda.

Dlatego naprawdę, powiem kolokwialnie, w dupie mam takie święto. Jak dla mnie to święto obłudy. Zmarłych celebruję na co dzień. W sercu.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz