Macie czasami takie wrażenie, że powinniście robić więcej, więcej, więcej, jeszcze więcej! I dochodzi do tego, że macie tyle zajęć, że nie robicie nic.
Tudzież zajęć macie bez liku i zamiast się nimi zajmować szukacie następnych. Bo przecież teraz takie czasy, że liczy się wpis do CV, praktyka, staż, WSZYSTKO.
Powiem kolokwialnie: GÓWNO PRAWDA.
Liczy się tu i teraz. Przyszłość nawet nie wiem jak bardzo chcielibyście ją zaplanować jest niepewna.
Liczy się tu i teraz. Bo w pewnym momencie tracimy radość z tego, z czego czerpaliśmy ją na co dzień.
Jak było ze mną i PR'em, Social Mediami, marketingiem. Im więcej miałam zawodowej styczności z tym tematem, tym bardziej mi powszedniał, stawał się czymś odległym, nie był już hobby, a czystą praca.
Zatem przystopowałam, od tygodnia nie robiłam nic ponad to, co powinnam i z powrotem zaczęłam się bawić.(Ktoś powiedziałby, totalnie zleniwiałam). Ale teraz nawet scrobblowanie przy przeglądaniu zupek (soup.io) może przynosić ogromną radość, jeżeli wcześniej robiłam to tylko i wyłącznie po to, żeby znaleźć obrazki do pracy. Zakładanie fanpage bez sensu tylko dla fanu, żeby sobie coś na nim powrzucać - nieważne czy ktoś polubi - jest fajne. Bo robię to dla siebie.
WYŁĄCZENIE KOMPUTERA JEST FAJNE.
Dlatego, z postanowień na Nowy Rok: umieć powiedzieć sobie STOP, zatrzymać się pomyśleć o sobie i o tym co tak naprawdę kocham. Wyłączyć komputer. Iść na spacer. Pograć w karciankę. Albo nie wyłączać, ale nie wpadać w wir Internetowej rzeczywistości, a kreować ją po swojemu tak, żeby sprawiało to przyjemność!
Także szukacie odpoczynku od medialnego szumu? Polecam: http://thequietplaceproject.com/thequietplace !
"Macie czasami takie wrażenie, że powinniście robić więcej, więcej, więcej, jeszcze więcej! I dochodzi do tego, że macie tyle zajęć, że nie robicie nic."
OdpowiedzUsuńZa moich studenckich czasów mówiło się na to "sesja" ;)