O mnie

Happiness, it hurt like a train on a track

"Kiedyś sądziłam, że siła charakteru polega na tym, żeby być coraz to twardszym, wyrobić w sobie zawiły system ochrony, który pomaga nam pogodzić się z prawdami życia i uczy, jak nie dręczyć się rzeczywistością. Ale wszystkie te metody kształtowania charakteru wylatują przez okno, kiedy odkryjesz, że nie ma już żadnych prawd, a przynajmniej ty żadnych nie dostrzegasz"


Cytat, który siedzi w mojej głowie od wczoraj i który interpretuję na milion sposobów. Ale doszłam do pewnych wniosków.

To oczywista oczywistość, że do szczęścia potrzeba przyjaźni, miłości, zdrowia, pieniędzy i akceptacji społecznej. Budujemy sobie mury obronne, jeżeli tylko którejś z tych rzeczy nie mamy. Osobiste tragedie są różne. Ktoś kiedyś powiedział mi, że taką samą tragedią jak zachorowanie na raka może być złamanie paznokcia. Wyśmiałam go. Ale... coś w tym jest. Prywatna tragedia tlenionej blondynki (przepraszam za taki stereotyp) w jej percepcji postrzegania jest prawdziwym końcem świata.

Zatem nie ma żadnych uniwersalnych prawd.

Dla mnie powstała jedna. Żyje sama dla siebie i sobie jestem potrzebna. To nie przyjaciele, nie chłopak z którym jestem i nie rodzina dają mi szczęście. To byłoby niemożliwe, jeżeli sama nie wypracuję w sobie systemu bycia szczęśliwym na co dzień.

Muszę akceptować samą siebie, kochać samą siebie i podziwiać samą siebie. Tak jak i każdy z Was. Wtedy dopiero przyjdzie czerpanie radości z innych i dawanie tej radości innym.

Jesteśmy sami na tym świecie. Sami dla siebie. 
Ale to nie jest smutne, to jest jak najbardziej naturalne i pozytywne!

Ja właśnie zaczynam się tego uczyć. 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz