O mnie

o tym jak nie być kobietą

Ponieważ święta to czas lenistwa, stwierdziłam, że u mnie będzie na odwrót i w końcu się odezwę na blogu mym.

Święta to też taki okres, gdy wraca się do przyzwyczajeń domowych. Tak było i ze mną. W czasach prehistorycznych, kiedy nie miałam jeszcze internetu, kupowałam gazety w ilościach hurtowych - dosłownie. Od Chwila dla Ciebie po Metal Hammer kończąc na Cosmopolitan. Przemiał totalny, nieważne, co by w środku nie było - czytałam od deski do deski.
Zatem teraz, gdy na święta przed komputerem cały czas siedzieć nie wypada zakupiłam trzy egzemplarze kobiecej prasy - kobiecej, bo myślałam, że może jakiejś większej kobiecości czy coś jednak mnie nauczą. (Ironia taka, gdyby ktoś nie łapał)

Trzy tytuły: Glamour, Cosmopolitan, Joy

Zaczęłam od Joya. I generalnie chwyciłam się za głowę.

Dział "net news" i... robienie z kobiet chyba idiotek. Definicja słowa aplikacja, a w nowościach do ściągnięcia Instagram. No bez jaj! Tekst pod tytułem "Dzięki BLOGU" mną wstrząsnął. Może i nie znam się na modzie, ale podpisywanie 19 letniej dziewczyny, podpisem dziennikarka, to chyba lekka przesada? Resztę przemilczę.

Najlepszy w całej gazecie tekst: "Zaprzyjaźnij się z gejem!" Znam kilku. I to, że ich ulubionym drinkiem jest "Cosmoplitan", mają numery do najseksowniejszych facetów w mieście oraz genialny francuski akcent nie jest raczej prawdą.

Dział recenzje filmowe wprawił mnie w palpitacje serca. "Hobbit" oceniony dwoma gwiazdkami, czyli jak wyjaśnia redakcja: rzez gustu. Recenzje innych filmów: znowu zasłona milczenia.

A to dopiero początek gazety! Resztę sobie naprawdę podaruje. Czytanie zatem tych trzech gazet zakończyło się szybciej, niż się zaczęło. I to nie dlatego, że nie przeczytałam ich jak kiedyś od deski do deski! Wręcz przeciwnie. Ale gazeta licząca 100 stron, tekstu zawiera stron zaledwie 10, gdyby całość liter zliczyć.

I podobno gazety te, mają wyzwalać w kobietach kobiecość i poprawiać humor - nie wierzcie temu! Można się zdołować. Także w drodze do szczęścia omijajcie te tytuły szerokim łukiem!~

Jednakże, nieważne jak ktoś bardzo by się starał ( w tym przypadku ja) pranie mózgu działa na psychikę. Wybrałam się zatem na zakupy by odnaleźć własną kobiecość - czytaj: kupić sukienkę na sylwestra.

W Sferze (bielska galeria handlowa) zjawiłam się już o 9 rano. Stwierdziłam, że mam czas zatem co do mnie niepodobne odwiedzę wszystkie sklepy. Już w pierwszym zobaczyłam piękną sukienkę, tanią, na wieszaku było ich kilkanaście, zatem stwierdziłam, że jeżeli nic innego mi się nie spodoba wrócę po nią później.

I zaczęło się.

JEŻELI MYŚLICIE, ŻE SZAŁ PRZEDŚWIĄTECZNYCH ZAKUPÓW TO COŚ ZŁEGO, NIE WIDZIELIŚCIE SZAŁU ZAKUPÓW POŚWIĄTECZNYCH.

Kobiety zachowujące się jak wygłodniałe harpie po dniach posuchy bez zakupów, to mało powiedziane. Myślałam, że opowieści na piekielni.pl są przesadzone. Niestety nie.
Bicie się o ostatni model sukienki, deptanie kreacji na podłodze, przepychanie, potrącanie, wydzieranie sobie z rąk i zdzieranie sobie gardła - norma!

Zatem ulotnić chciałam się czym prędzej, po sukienkę mą wracając, szybko kupując i uciekając gdzie pieprz rośnie z tego przybytku miejskiej elegancji i luksusu. Nie dane mi było. Z kilkunastu sukienek, które widziałam, po godzinach trzech zostały tylko dwie. Jedna zadeptana na podłodze, jedna z wyrwanym suwakiem.

Ulotniłam się zatem bez sukienki w ręce, ale za to z niesmakiem ogromnym. Kieckę zakupiłam w budzie - sklepie obok dworca PKP. Obsługiwała mnie nadzwyczaj miła Pani sprzedawczyni, spokój, cisza, a wchodzący ludzie zdobywali się nawet na "dzień dobry"!

Chciałam być kobietą Glamour, jak wbił mi do głowy Cosmopolitan - nie wyszło. Smutek, rozpacz, żal. Tak. Tak.

2 komentarze :

  1. Ledwosiu, Ty masz już piękne wzorce, takie jak Ditta, zacięcie dziennikarskie poparte praktyką i przede wszystkim rozum. Nie szukaj sobie wzorców, bo taka, jaka jesteś, jesteś idealna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlatego z prasy kobiecej lubię horoskop, dział z makijażami, modą, fryzurami oraz kulinaria :>

    OdpowiedzUsuń