Obudził mnie rano współlokator. Obudził mówiąc, że wychodzi pracować gdzie indziej. Dziwne - pomyślałam. W głowie mej narodziła się myśl: Dlaczego, przecież to takie nietypowe... W domu jest ciepło, miło, jest kawa. A na zewnątrz jest szaruga, deszcz i cierpienie pogodowe.
Zapytałam na głos.
Usłyszałam: Ledwoń, NIE MA INTERNETU.
Świat mi się zawalił, skurczyłam się do poziomu rodzynki. Jak żyć, co robić, gdzie iść. Koszmar minionego Internetu. Koszmar.
Myśl druga: Jestem UZALEŻNIONA.
Myśl trzecia: Jak ja będę pracować?
Zawinęłam się zatem w kłębek z myślami depresyjnymi, by zasnąć i odgonić od siebie te czarne chwile. Przyśniło mi się, że sąsiedzi kiedyś dali nam hasło do swojego Internetu.
Przebudziłam się, z lekkim niedowierzaniem podeszłam do laptopa. KOCHAM MOICH SĄSIADÓW.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz