O mnie

psychodelia by Ledwo - muzyka trochę inaczej


Jak wcześniej straszyłam, będę pisać od czasu do czasu o muzyce. A ponieważ gusta me są dość dziwne i niekoniecznie "radiowe" moje przeglądy muzyki zdecydowanie nie będą dla każdego ucha. 
Pierwszy to psychodelia - czy w teledysku czy w muzyce, gatunek, zespół nie jest tu ważny. Utworów, gdzie przechodzą dziwne ciarki po plecach lub po prostu pytasz "wtf" ale nadal masz ochotę słuchać jest wiele - w każdym miejscu. Zatem, moje subiektywne wybrane perełki, które określiłabym mianem psychodelicznych. Czy to w tekście, czy w teledysku, czy w samej muzyce. 


Cudowne partie skrzypiec, dopóki dopóty nie wchodzi wokalista, chce mi się bujać i tańczyć. Potem już tylko psychodelia. Przeplatana skrzypcami. Krzyki. Psychodelia. Skrzypce. Zresztą sam zespół określa się mianem Psychedelic Black Metal



Rosa Crux, to niesamowity i intrygujący projekt, który łączy nieco archaiczne i współczesne trendy szeroko pojmowanego gotyku. Oddają najczęściej kult matce ziemi, śpiewają, inkantują po łacinie. Ich złożone występy nawiązując do średniowiecznych tradycji czy nawet rysunków Leonardo Da Vinci. Niekoniecznie spodoba się przy pierwszym podejściu, nawet przy piątym. Ale moim marzeniem jest zobaczyć jeden z ich performenców. Na filmiku najlepszy przykład tego co robi ten zespół. 


Sui Generis Umbra. Jeżeli o mnie chodzi, istna perełka, bo to Polski wkład w dobrą, niesztampową muzykę. Projekt, który łączy muzykę dar electro z ritual i dark ambient Teksty oscylują wokół okultyzmu i przeżyć transcendentnych. To zimny, pandemoniczny ambient, pełen strachu i depresji. Nie radzę słuchać samemu, po ciemku w nocy. Niestety, projekt już nie istnieje. 


The Avalanches. Jeżeli o mnie chodzi, teledysk mistrz, katowałam nim chyba każdego ze swoich znajomych. Muzyka na szczęście dla niektórych miła dla ucha. Głównie chodzi o teledysk. 


Clint Mansell. Tutaj nic przedstawiać nie trzeba. To po prostu jest. I jest dobre. 

 

Tool - Parabola. Tego zespołu i utworu jak mniema nie trzeba nikomu przedstawiać. Także, po prostu rozkoszujcie się dźwiękami i teledyskiem. 


Switch Technique. Polak i potrafi. Tak, to się zdarza. Kawał dobrej electroniki. Darkside, dubstep, drum and bass. W wydaniu bardziej, niż mniej psychodelicznym. 



Hexentanz - nazwa zespołu oznacza taniec czarownic. Ich muzyka i teksty oscylują wobec praktyk średniowiecznej czarnej magii. Dla wytrwałych i nie dla bojących się. 


A Perfect Circle. Kolejna psychodelia, do której się bujam. Tu już nawet nie chodzi o tekst, który a i owszem, dość creepy jest. Chodzi mi o systematyczny dźwięk w tle, cały czas brzmiący tak samo i w kółko powtarzany. O szepty/jęki/krzyki jakiejś kobiety w tle. 


Aesthetic Perfection. Za każdym razem, gdy słucham tej muzyki/piosenki/zespołu wyzwala się we mnie jakaś żądza. Czuję się jak jakaś antybohaterka. Groźna i seksowna :D (Nie śmiać się! Każdy ma jak ma). Jednakże same takie myśli przychodzące do głowy wskazują na to, że martwić się trzeba, a muzyka do normalnych nie należy. I ten tekst: "why can't you here me. I screaming without words.". Miód na moje niezbolałe serce! Ale i w końcu płyta z której utwór pochodzi nazywa się Violent Emotion. 


Agalloch. Półszept i półgłos niczym laski z Ringu, fucking hope. A w oddali biegające łosie. Taki dziwny obrazek mam w głowie. Gdzieś kołacze się toksyczna miłość. A wszystko podane przy pięknych dźwiękach gitary. Piosenka dla straconych dusz. I ta wkręcająca się w uszy melodia...


Aghats. Nie mam pojęcia o czym kobitki tworzą i co tworzą, ale na pewno nie chciałabym tego słuchać z wyłączonym światłem. Zespół, a raczej projekt założony, powiedzmy, przez "kury domowe", czyli żony Samotha z Emperor i Fenriza z Darkthrone (takie dość popularne kultowe sobie zespoły black metalowe, gdyby ktoś nie wiedział ;p). Klimat, sentyzatory, głosy dobiegające z daleka przywodzące na myśl stare wiedźmy. Inkantują zaklęcia, zapewne! 


Zelienople. Nie do końca psychodeliczne, ale piosenka ma potencjał. Rozwija się dość długo, dźwięki są delikatne jak gdyby z innej przestrzeni. Niektórych rozwój tego utworu może denerwować, co wpływa na jego psychodelię. 


666-693-388. Wchodząc na Youtube zadziwiła mnie ogromnie liczba odtworzeń. Ktoś słucha tego oprócz mnie?! Czyli nie jest źle...Muzyka eksperymentalna. Koszmar. Tak, tak...Tak beznadziejny beat, że aż psychodeliczny. 




Constans Mortality. I znowu trochę Polski, a raczej polskiego rocka. Artyści mówią, że tworzą, bo ptaki im tak mówią, albo sami sobie tak mówią przy śpiewie ptaków. Jakby nie było jest ładnie, zdecydowanie ładniej niż w poprzednim utworze. Czy to psychodelia? Do końca nie wiem. Ale na mnie tak działa.




Fever Ray. Jeżeli ktoś zna The Knife, tego zespołu przedstawiać nie muszę, a jeżeli ktoś jakimś cudem nie zna, to Fever Ray to pseudonim artystyczny Karin Elisabeth Dreijer Andersson urodzonej 7 kwietnia 1975r. Karin jest własnie główną wokalistką duetu The Knife, a to jej projekt. Radzę oglądać teledysk. 


Nox Arcana, mówi, że wykonuje Gothic Horror. Nie do końca jak dla mnie tak jest, większość ich utworów mnie uspokaja i można spokojnie powiedzieć, że relaksuje dość ładnym ambientem. Ale ten utwót, który Wam zaprezentuje, może jednak otrzeć się o miana psychodelicznego. Szkoda tylko, że teledysk jest bardzo oklepany i kiczowaty. 


Ordo Rosarius Equilibrio. Jeden z moich ulubionych zespołów. Marszowe tempo, deklinacja tekstów. Seksualna deprawacja i upodobanie dla perwersji określa ten zespół :) W warstwie tekstowej poruszają dość makabryczne lub nietypowe tematy: masturbacja, seks z bogiem, ale i "biegnijmy na ratunek ścinanym drzewom". Tak, niektóry z ich pieśni epatują seksem. Ale co najważniejsze, muzyka miła i przyjemna dla ucha! No i cóż, Three is an Orgy, Four is Forever :)


Mało mi o tym artyście wiadomo, francuskiego nie znam. Znajoma francuska, zaczynając tłumaczyć mi tekst zająknęła się i nie chciała więcej... Niech to będzie wprowadzeniem. 


Antimatter to projekt ludków z Anathemy. Generalnie ich utwory, sam zespół polecam każdemu. Ładnie, spokojnie, melodycznie. Ot rock/ art rock. Ten tylko jeden utwór sprawia, że nie wiem co myśleć... Gdy go słucham wiruje mi w głowie i popadam w dziwny nastrój. Bardzo dziwny nastrój. Judas, Judas don't You want me?

 Indeed. Tyle powiem. Chyba speedcore. 


Klasyk. Gdy to odkryłam, byłam bardzo zdziwiona, że Aphex Twins tworzy coś takiego! 




I na koniec jedenz tak zwanych mózgojebów. Nie mam pojęcia o co chodzi, co to, po co i komu. Ale jest. Psychodelicznie jest. Słuchać wpatrując się w teledysk. 


Ah! Zapomniałabym o najważniejszym! Alicja inaczej :D "They're coming to take me away, ha, ha, they're coming to take me away ho, ho...."





Gdyby ktoś dotrwał do końca i przesłuchał wszystkich tych utworów albo chociaż część, niech już nie dziwi się dlaczego jestem taka, a nie inna! ;)

Smacznego! 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz